Jeszcze dwa lata temu byłam zagorzałą zwolenniczką papierowych książek
– tak, jak każdy tradycyjny bibliofil zakochana byłam w zapachu
papieru, w samej czynności przerzucania stron i przyjemnego ciężaru
egzemplarza w torebce. Z wiekiem jednak coraz bardziej zaczęłam odczuwać
tę wagę i potrzebowałam znacznie lżejszego, bardziej mobilnego
rozwiązania, choć zarzekałam się, że czytnika nie kupię. Tymczasem, już
w kilka miesięcy później, byłam dumną posiadaczką niezwykle wygodnego,
kompaktowego Kindle’a Touch 7, a przyjaźń z tą niewiele
większą od telefonu deseczką zaczęła kwitnąć. Dziś się nie rozstajemy,
a ja, kupując nową torebkę, zawsze sprawdzam, czy mój czytnik się do
niej zmieści. […]
Wiecie, że od kiedy przerzuciłam się z tomów papierowych na
ebooki, znacznie częściej czytam? Doskonale wiem, że od pochłaniania
książek nie powinno być wymówek, ale był taki moment, gdy rzadziej
sięgałam po ulubione powieści ze względu na niski komfort podróżowania
z książką w tradycyjnym formacie. Obecnie bez problemu „wyrabiam” swoją tygodniową normę,
niemalże śpiąc z czytnikiem. I choć ma on już swoje dwa lata i nie
posiada bajeranckich funkcji, jak te dostępne na obecnym rynku,
uwielbiam go i polecam każdemu. Bateria starcza mi na przynajmniej miesiąc czytania
(cztery książki w ciągu czterech tygodni), nie przeszkadza mi brak
podświetlenia, od którego tylko męczyłyby mi się oczy, a sprzęt nie
zacina się i nie sprawia problemów.
Ktoś powie - sprawy oczywiste - ale to właśnie dzięki nim cieszymy się tak e-bookami.
|